Wednesday 17 November 2010

Ten problem snu

Kiedyś mieliśmy syna, który zasypiał jak anioł we własnym łóżeczku, budził się tylko parę razy w ciągu nocy i natychmiast po karmieniu odchodził spowrotem w krainę snu. Byliśmu dumni jak pawie i nie omieszkaliśmy się chwalić naszymi fantastycznymi umiejętnościmi rodzicielskimi w tej materii. Potem 'coś' się stało (to słynne coś... gorszy dzień, przeziębienie, choroba, deszcz, ząb?) i teraz na nowo uczymy nasz sześciomiesięczny skarb spokojnie zasypiać, nie budzić się co pół godziny. Chcemy sprawić, że sen będzie dla niego przyjemnością. 

Podobno nowo narodzeni rodzice nieodmiennie narzekają albo na spanie albo na jedzenie. Albo na ich brak. Albo na jedno i drugie. My walczymy o spanie. Nasz syn jest cudownym, żywym chłopcem, który utrzymuje swoją energię na wysokim poziomie. Zawsze. Relaks przed drzemką to nieustająca walka. Jakis czas temu Antek zaczął na nowo budzić sie w nocy. Nie był głodny. Nie miał mokro. Potrzebował żeby któreś z nas stało przy jego łóżeczku. Stawaliśmy przy łóżeczku, Antek zasypiał. Odwracaliśmy sie żeby wrócić do swojego - Antek zaczynał płakać. Kiedy w końcu dzwonił budzik o siódmej rano, czułam się jakbym przeżyła już cały nadchodzący dzień.

Szukałam odpowiedzi, tak jak każdy rodzic, wszędzie. I dowiedziałam się, że tyle jest odpowiedzi ilu odpowiadających. I, że nie ma jednego złotego środka. Ciężkie noce i wieczory trwały, byliśmy gotowi spróbować czegokolwiek. W końcu zdalismy sobie sprawę, że jest tylko jedno wyjście z sytuacji - dać sobie, i Antkowi luz. Spokojnie podejść so sytuacji wiedząc, że to także przeminie. I spokojnie wymyślić plan,  który będzi nam odpowiadał, i którego będziemy się konsekwentnie trzymać. Pamiętać o tym jaki mamy cel - to nie jest najłatwiejsze zadanie kiedy znowu jest trzecia w nocy, znowu nie śpisz , znowu nie wiesz jak pomóc swojemu dziecku spokojnie zasnąć.

Bywały takie naprawdę cięzkie noce. teraz jest ich już mniej, chociaż czasem nadal sie zdarzają. Nie kołysaliśmy go do snu, nie bujaliśmy, nie podrzucaliśmy żeby zasnął. Ale też nie zostawialiśmy go żeby płakał sam w ciemnym pokoju - wbrew temu, czym zostałam zarzucona na wszelkich forach, blogach itp. to nie są dwie jedyne opcje: albo bujasz i kołyszesz, albo zostawiasz i wychodzisz. Nie zostawiłabym mojego męża samego w pokoju gdyby mnie potrzebował, i nie zostawiam mojego syna. Ale nie noszę go godzinami na rękach. Nie chcę żebyśmy na zawsze mieli taką relację, po co więc w ogóle tak zaczynać?

Powoli zastanowiliśmy się co robić. Postanowiliśmy po raz kolejny sięgnąc po najprostszą z porad Magdy Gerber: 'Mieć do snu swojego dziecka podejście pełne szacunku, to nauczyć go dobrych nawyków'. Ustalilismy rutynę, taką, którą Antek może zrozumiec i zapamiętać. Opowiedzieliśmy mu co się będzie działo wieczorami. Codziennie mówimy mu o której pojdzie spać, o której będzie kąpiel, i co będzie kiedy. Staramy się by w domu panował spokój kiedy Antek idzie spać. Ale nie dajemy mu zasnąć z naszą ręka na swoim policzku, bo nauczyliśmy się, że kiedy obudzi się w nocy to będzie szukał tej ręki. A jeśli jej tam nie będzie to on nie będzie wiedział dlaczego. Na razie robimy tylko tyle, ile potrzeba by Antek czuł się pewnie zasypiając w swoim łóżeczku. Robimy minimum. Niektóre wieczory są trudniejsze niż inne. Ale wiemy, że w końcu będzie spokojnie i pewnie zasypiał bez naszej pomocy, i wołał nas wtedy, kiedy nas potrzebuje. Sama ta świadomość robi różnicę.

1 comment:

  1. Czy ja dobrze zrozumiałam, że Antek ma 6 miesięcy?

    ReplyDelete